Bezprawne użycie cudzej zastrzeżonej marki. Reperkusje prawne

Powszechnie panuje przekonanie, że osoba, która zastrzegła swoją nazwę firmy, ma wyłączność na jej używanie. Od tej generalniej zasady są jednak odstępstwa.

Złamać prawo może osoba sprzedająca oryginalne produkty jak i ta, która posługuje się oznaczeniem ledwie podobnym. Z drugiej w pewnym okolicznościach użycie nawet identycznego logo będzie legalne. Przeczytaj o niuansach prawnych aby uniknąć problemów w swojej firmie.

Typowe rodzaje naruszeń

Na rynku większość spraw ma podobne podłoże. Przedsiębiorcy nie tyle świadomie chcą się pod kogoś podszyć, co kierują się popularnymi mitami. To sprawia, że wchodzą w zakres prawa tych podmiotów, które dysponują najsilniejszą ochroną. A daje ją jedynie rejestracja znaku towarowego w Urzędzie Patentowym.

Bezprawne użycie cudzej zastrzeżonej marki. Reperkusje prawne.

Zobacz również:

1) Użycie nazwy podobnej, ale nie identycznej.

Przyjęło się, że tylko typowa kopia cudzej marki narusza prawo. Mniejsza bądź większa różnica rzekomo eliminuje naruszenie. Często w środowisku grafików pokutuje mit 30%. Ponoć tyle zmian w rysunku wystarczy, aby nie było plagiatu. W różnych modyfikacjach podobne stwierdzenia pojawiają się wśród właścicieli firm. To nie prawda.

Kosmetyczne, mało znaczące różnice w nazwie zazwyczaj nadal przywodzą na myśl oryginalnego przedsiębiorcę. A to może wprowadzić w błąd klientów.

2) Użycie identycznej nazwy, ale w innej grafice.

Inną formą tego samego mitu jest przekonanie, że weryfikację marki należy robić jedynie w ramach zarejestrowanych znaków słownych. Znaki słowno-graficzne mają inną grafikę więc absolutnie nie mogą być przeszkodą. Nikt się bowiem nie pomyli. Jest dokładnie odwrotnie. Takie znaki zabezpieczają markę często również na płaszczyźnie fonetycznej i nie można ich ignorować.

3) Sprzedaż oryginalnych produktów ściągniętych spoza UE.

Okazuje się, że w świetle prawa sprzedaż towarów, sprowadzonych spoza strefy EOG będzie naruszać prawo do znaków towarowych. Wyjątkiem jest sytuacja, kiedy właściciel takich praw się na to zgodził. Jeżeli więc sprowadzasz jakieś akcesoria do samochodów BMW, telefonów Apple z Chin lub USA, to choć są to oryginały – złamiesz prawo. Co innego gdybyś importował je z jakiegoś kraju UE.

4) Sugerowanie, że jest się oficjalnym dystrybutorem.

Można posługiwać się cudzą marką w celach informowania, że sprzedaje się dany produkt. Musi tutaj jednak dojść do tzw. wyczerpania prawa do znaku towarowego. Innymi słowy dany produkt został pierwotnie wprowadzony przez producenta na teren EOG a ty go dalej odsprzedajesz.

Wiele osób przesadza jednak z eksponowaniem cudzej nazwy. Umieszczają ją w adresie domeny gdzie stoi ich sklep. Na stronie głównej publikują wielki baner z logo. To wszystko okraszone jest enigmatycznymi opisami o tym, że są dystrybutorami danej marki. Przemilczają jednak, że nie jest to oficjalna dystrybucja. To wprowadzanie w błąd i przekroczenie dozwolonego użytku.

5) Nieświadoma sprzedaż ewidentnych podróbek

W mediach co rusz można przeczytać, że na jakimś targu skonfiskowano podrobioną odzież czy buty. Najczęściej sprowadzane są z Turcji a potem dystrybuowane przez drobnych sprzedawców. Prawdziwą wylęgarnią podróbek od wielu lat jest Wólka Kosowska.

Podmioty, które kupują produkty znanych marek za niskie ceny często nie są świadome naruszenia. Wydaje im się, że skoro kupują produkt z polskiej hurtowni to ona już wszystko zweryfikowała.

Jak prawo chroni markę firmy?

Co do zasady są dwa rodzaje praw, na które można się powoływać – darmowe i płatne.

Te pierwsze można wywodzić z tzw. prawa do firmy. Chodzi o nazwę, którą przedsiębiorca umieszcza w rejestrze KRS lub CEIDG. Często wtedy powołuje się również na ustawie o zwalczaniu

znaki-towarowe

nieuczciwej konkurencji. Aby skutecznie dochodzić roszczeń musi przedstawić jeszcze dowody na zasięg działalności.

Zarówno terytorialny jak i w zakresie swojego asortymentu. Koniec końców to sąd ocenia jaki jest faktyczny zasię tych praw. Mało który podmiot ma szansę na wykazanie praw do znaku niezarejestrowanego na całą Polskę. Dotyczy to raczej dużych sklepów.

Przepisy płatne obejmują znaki towarowe zarejestrowane w Urzędzie Patentowym. Wiąże się to z koniecznością wniesienia pewnych opłat urzędowych. Taka ochrona trwa 10 lat, ale można ją później przedłużyć na kolejny taki okres.

Paradoksalnie jak dochodzi do sporu to inwestycja w formalną ochronę pozwala oszczędzić pieniądze. Raz, że posługiwanie się R-ką w kółku odstrasza potencjalnych naruszycieli.

A dwa, jeżeli już odważ się do Ciebie przybliżyć to dowodem na przysługujące Ci prawa jest świadectwo rejestracji. W sądzie nikt nie może kwestionować tego, że masz monopol na posługiwanie się danym oznaczeniem przynajmniej na terenie całego kraju.

Przeciwnik może Ci próbować taki znak unieważnić, ale to na nim spoczywa obowiązek dowodowy. To on musi Cię zaatakować a jest to wielokrotnie bardziej wymagające niż sama rejestracja.

Czego może żądać właściciel znaku towarowego?

Taki podmiot ma cały wachlarz możliwości nacisku. Wcale nie musi do tego od razu angażować sądu.

1) Usuwanie ofert z portali sprzedażowych

Wystarczy jedna skarga do Allegro, Amazona czy OLX a platforma asekuracyjnie zablokuje Ci sprzedaż. W przeciwnym razie sama będzie współwinna naruszeniu prawa. Osoby tam pracujące najczęściej zgadzają się na żądania właścicieli praw do znaków i wzorów, nie analizując specjalnie okoliczności sprawy.

2) Blokowanie kont społecznościowych

Analogicznie możesz któregoś dnia stracić dostęp do swojej społeczności na Facebooku, Instagramie czy Tik Toku. Uprawniony prześle do platformy skan świadectwa oraz numer prawa ochronnego i Cię usunie. Zauważ jak wiele ryzykujesz działając bez zarejestrowanej marki. Taki troll patentowy, który okradnie Ci prawa do nazwy firmy jest w stanie odciąć Cię od klientów.

3) Przejęcie siłowe domeny

Sąd Polubowny ds. Domen Internetowych rozstrzyga spory o domeny. Jego zaletą jest to, że działa całkowicie zdalnie i szybko. W 3 miesiące spór powinien być zakończony wyrokiem. A to oznacza, że jeżeli przegrasz to stracisz nie tylko dostęp do domeny na której opiera się Twój biznes, ale również do poczty mailowej. To oznacza śmierć dla biznesu.

4) Roszczenie o wydanie bezpodstawnie uzyskanych korzyści

Na koniec są też typowe roszczenia, które kieruje się już w sporze cywilnym. Uprawniony może żądać zaprzestania naruszania prawa, naprawienia szkody, zapłaty odszkodowania. W celu zabezpieczenia roszczeń może zablokować Ci sprzedaż oraz zając towar, który masz na magazynie. To znowu zachwieje płynnością finansową firmy.

Jak bronić się przed zarzutem naruszenia?

Tutaj warto skonsultować się ze specjalistą, czyli rzecznikiem patentowym. Prawo jest pełne niuansów, które diametralnie mogą zmienić interpretację danej sytuacji. Generalnie jednak bronić można się na kilka sposobów.

1) Działałeś w ramach wyczerpania prawa.

Wielu oficjalnych dystrybutorów próbuje zakazać działalności swojej konkurencji, która handluje tym samym towarem. O ile tylko dobrze go oznaczysz i kupiłeś go z terenu EOG to jesteś bezpieczny.

Tyle, że ich prawnicy będą prześwietlać Twoją ofertę i szukać naruszeń. Np. wykorzystania zdjęć produktów od producenta. Te często mogą być chronione prawami autorskimi.

2) Marki różnią się od siebie na tyle, że nikt się nie pomyli.

Temat jest mocno zawiły. Cały algorytm oceny podobieństwa znaków towarowych jest skomplikowany. Generalnie jednak obejmuje identyczne towary i usługi wskazane w zgłoszeniu oraz identyczne i podobne oznaczenia.

Poza tym często można takiemu podmiotowi zagrozić albo unieważnieniem znaku, albo jego wygaszeniem. Czyli z atakującego uprawniony może za chwilę musieć się bronić. To często ochładza jego bojowe zamiary.

3) Zakres ochrony znaku konkurenta nie obejmuje terenu gdzie działasz.

To bardzo często przypadek znaków niezarejestrowanych. Przykładowo pizzeria z Gdańska żąda od konkurenta z Poznania zmiany nazwy. W końcu oni działali pod tą marką pierwsi. Tyle tylko, że to akurat model biznesowy typowo lokalny.

Nikt przez pomyłkę nie przejedzie pół Polski do jednej czy drugiej restauracji. Ich klientela się nie pokrywa, a więc nie ma mowy o ryzyku wprowadzenia kogoś w błąd.

1uu

Oceń mój artykuł:
1 Star2 Stars3 Stars4 Stars5 Stars (1 votes, average: 5,00 out of 5)
Loading...
Wpis pochodzi z kategorii:

O autorze