Jak korzystać z telefonu, bez obawy, że zadzwoni komornik lub windykator?

Jedną z większych obaw dłużników jest konfrontacja z windykatorem lub komornikiem. Ten strach często paraliżuje i uniemożliwia logiczne myślenie, a co za tym idzie skuteczne działanie.

Co zrobić wszystko, aby przestać aż tak się bać?

Nie polecam całkowitego unikania kontaktów. W zamian proponuję przejęcie pełnej kontroli nad tymi telefonami, dzięki prostym i dla każdego dostępnym krokom.

Krok 1

Tym krokiem powinna być Twoja inicjatywa, to znaczy przesłanie do wierzyciela, windykatora lub komornika pisma z wyjaśnieniem Twojej sytuacji oraz propozycją spłaty.

Jasne, wiem, że czasem nie mamy nic. I tak napisz, że w chwili obecnej nie masz (są sposoby, aby ich o tym przekonać), zaproponuj jakiś nieodległy termin, a najlepiej zaproponuj raty, np. rosnące, poczynając nawet od 10 PLN (wiem, brzmi to głupio, jednak czasem przydaje się argument o dobrej woli). Do pisma możesz dołączyć kopię przelewu.

Podaj swój numer telefonu i jasno określ, w jakich godzinach można na niego dzwonić. Niech to będzie nawet pół godziny w ciągu dnia – wcześniej jesteś zajęty pracą albo jej szukaniem, opieką nad dzieckiem.

Krok 2

Kup nową kartę do telefonu – bez abonamentu. Podaj ją tylko rodzinie, znajomym ew. w CV do pracodawcy –  z zastrzeżeniem, że tego telefonu nie można nikomu podawać.

Edycja: W chwili obecnej wszystkie telefony na kartę muszą być zarejestrowane, co w pewien sposób daje więcej możliwości upartemu windykatorowi. Jednak nie jest powiedziane, że będzie aż tak intensywnie sprawdzał, czy przypadkiem nie masz dwóch numerów telefonów. Lub poproś kogoś zaufanego o zarejestrowanie numeru dla Ciebie – numer jest na kartę, więc nie grozi to żadnymi finansowymi konsekwencjami.

Krok 3

Używaj tylko nowej karty, abyś spokojnie był dostępny dla rodziny. Da Ci to ogromny komfort, powoli przestaniesz się bać dzwoniącego telefonu. Znowu poczujesz frajdę z posiadania komórki, bo od tej pory jej dzwonek będzie oznaczał, że ktoś bliski chce z Tobą porozmawiać.

Krok 4

W podanej windykatorowi godzinie zmień kartę w telefonie. Staraj się  w podanym terminie być dostępnym dla wierzyciela.

Przed zmianą tej karty zrób parę oddechów, pogadaj z sobą jak z dzieckiem „ok tylko spokojnie, będę pewny siebie i stanowczy”. Z góry ustal, co będziesz w razie czego mówić i trzymaj się tego, co zaproponowałeś w piśmie.

Raczej odradzam przystawanie na super propozycje windykatorów, typu „proszę wpłacić 500 PLN, a potem rozłożymy dług tak, jak będzie Pan chciał”. Dasz 500 PLN i dyskusja zacznie się od początku z tą jednak różnicą, że windykator po pierwsze wyciągnął od Ciebie pieniądze, które Ty pewnie znowu musiałeś od kogoś pożyczyć i zafundowałeś sobie nowy stres, po drugie windykator zyskał informację, że jak chcesz, to znajdziesz pieniądze.

Te 4 proste kroki wbrew pozorom są bardzo ważne na drodze do odzyskania spokoju

Uwierz, gdy nie jesteś pod telefonem non stop nie dzieje się nic złego.

Podanie natomiast windykatorowi informacji o godzinach odbierania absolutnie wyklucza podejrzenie, że się ukrywasz.

Potrzebujesz siły, poczucia własnej wartości, pewności siebie i końskiego zdrowia psychicznego, żeby wyjść z długów.

Musisz przestać myśleć o tym, jak zdobyć kolejny kredyt bez BIK (mrzonka). Spędź spokojny czas, tak jak chcesz, ze znajomymi, z dzieckiem, z ukochaną – jak każdy chory nerwowo człowiek potrzebujesz równowagi i spokoju.

To rozwiązanie jest więc zbawienne dla Ciebie, ale też korzystne dla wierzycieli, wystarczy, że ruszą trochę głową, żeby zrozumieć prostą zależność, że zaszczute zwierze nie stanie się nagle finansowym krezusem.

Wybrane specjalnie dla Ciebie:

Oceń mój artykuł:
1 Star2 Stars3 Stars4 Stars5 Stars (No Ratings Yet)
Loading...
Wpis pochodzi z kategorii: , , ,

O autorze

3 komentarzy w “Jak korzystać z telefonu, bez obawy, że zadzwoni komornik lub windykator?”
  1. 51-latka z nadzieją

    Siedząc dzisiaj przy pożyczonym laptopie(swój musiałam sprzedać,żeby móc zapłacić 1 m-c czynszu)odnalazłam stronę,która bardzo mnie zaciekawiła,bo nie było w niej zwykłego bla bla,które daje złudną nadzieję ludziom bez wyjścia z sytuacji.Posiadam już zajęcia komornicze i mimo,że posiadam pracę nie potrafię się z tym uporać,bo zarabiam 1500 zł niecałe netto a komornik zabiera mi 400 zł z pensji.Mam 17-letnią córkę,która cierpliwie znosi to wszystko i syna,,który ma 27 lat i naprawdę chciał mi pomóc w tym ,ale i on nie dał rady a ja nie mam już sumienia dalej być pijawką i prosić go o pomoc.Pewnie by oddał mi ostatnie pieniądze,ale sam ich nie ma na tyle,żeby mu starczyło na życie i mi pomagać.Przeczytałam urywki poradnika i poczułam,że nareszcie znalazł się ktoś kto chce pomoc naprawdę ludziom,którym już żyć się nie chce.Pani Iwono ile konsultacji z Panią jest w cenie 47,00 zł za egzemplarz?Wydaje się wysoka cena,ale co to jest w porównaniu z być może powrotem do normalnego życia?Dwie koleżanki chciały mi pomóc,żebym nie trafiła do komornika i do dziś nie mogę im oddać pieniędzy.Tak jak Pani pisze konsultanci z banku mamili mnie obietnicami,że jak będę się starać to uniknę komornika.Ale to było tylko bla bla.Przez cały czas współpracy z bankami byłam idealnie spłacającym klientem(klient kategorii A). Rozpisałam się trochę,ale czułam potrzebę wewnętrzną,żeby to zrobić. Ta sytuacja zabiera mi całą radość życia .

  2. Popieram i przyznaję całkowitą rację tych 4 kroków,aczkolwiek
    jestem sam w czarnej d….., i nauczyłem się jednej zasady:
    “Co Nas nie zabije ,to na pewno wzmocni” i to jest święta prawda.Kiedyś nie wyobrażałem sobie niezapłaconej raty, przy opóźnieniu 3 dni dostawałem szału i pełen strachu nie mogłem spać,dzisiaj nie spłacam już drugi rok żadnego z kredytu,i innych zadłużeń,i w ogóle nie przejmuję się tym.Żyję na czarno jak za granicą ,tylko że we własnym kraju,i to jest smutne…

    1. Iwona Wendel

      to smutne oczywiście i prawdziwe. Trzeba tylko o jednym pamiętać, że bez względu na wszystko, każdy dług jest honorowy. Można żyć na czarno, robić wszystko, aby uratować swoją psychikę, zdrowie i rodzinę – bo to są sprawy, które mocno cierpią, gdy nękają nas wierzyciele. Wierzyciel czasem idzie jak czołg. Wydaje mu się, że im bardziej nas zastraszy, tym więcej pieniędzy zarobimy. A jest wręcz odwrotnie. Dlatego czasem trzeba się jakoś ratować,bo bywają sytuacje, że to my lepiej od wierzyciela wiemy, jak możemy szybciej spłacić dług, a w jakiej sytuacji nie ma szans, aby go odzyskał.
      jednak długi spłacać trzeba. żeby nie stracić szacunku do samego siebie. Inaczej jest po prostu nieuczciwie. Więc owszem, po swojemu się ratujemy, ale pamiętamy, aby zwracać dług, jeśli tylko dysponujemy dodatkowym groszem. W przeciwnym wypadku, tylko utrudniamy życie innym dłużnikom, którzy z wejścia są traktowani jak oszuści.

Comments are closed.